Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lukas z miasteczka Częstochowa, Kraków. Mam przejechane 13153.55 kilometrów.
Jeżdżę z prędkością średnią 18.98 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lukas.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
łącznie: 84.37 km
w czasie: 04:44 h
średnio: 17.82 km/h
prędkość max: 67.90 km/h
na rowerze: Tormenta '09

Dolina Dłubni i Ojcowski Park Narodowy

Sobota, 18 września 2010 · dodano: 19.09.2010 | Komentarze 0

Rewelacyjny wyjazd w piękną i mało znaną Dolinę Dłubni.

Ekipa w składzie: Mariusz, Paweł i ja. Naszym celem jest zwiedzenie Wolbromia, Doliny Dłubni, obiad w Ojcowskim Parku Narodowym i powrót na parking we Wolbromiu jeszcze przed zmierzchem.

Z rana pakujemy rowery na dachy i jedziemy do Wolbromia. Tam rozpoczynamy naszą jazdę. Startujemy ok. godziny 10:30 i pokonujemy pierwsze wolbromskie wzniesienia, które na samym początku dały nam w kość. I tak przez większe lub mniejsze podjazdy docieramy do początku Doliny Dłubni.

Mariusz mówił, że ludzie nazywają tę Dolinę "małym Ojcowem" - i w zasadzie coś w tym jest. Krajobrazy i dróżki podobne do tych w OPN. Jednak na tym kończą się podobieństwa. Tutaj nie spotkaliśmy żadnego turysty! Kompletne pustki, cisza i wszechobecna dzicz natury. Przez zdecydowaną większość drogi towarzyszyła nam rzeczka Dłubnia. Klimat tego miejsca jest naprawdę niepowtarzalny. Małe, drewniane mostki, domy i gospodarstwa gdzieś wysoko na wzgórzach, mniejsze lub większe skały górujące nad Dłubnią potrafią zachwycić. Wspinając się na tamtejsze wzgórza i skały można się także solidnie zmęczyć, ale widok na górze zapiera dech w piersiach :-)

Jeden z wielu mostków w Dolinie Dłubni © lukas


Bardzo częsty widok w głębi Doliny © lukas


Wspinaczka na górę ze skałami - Dolina Dłubni © lukas


Widok na Dolinę Dłubni © lukas


Dolina Dłubni jest naprawdę piękna © lukas


Paweł ryzykant - skała górująca nad Doliną Dłubni © lukas


Wdrapać się tam z rowerem to niezły wysiłek - ale warto! © lukas


Urokliwy mostek w sercu Doliny Dłubni © lukas


To co zauważyliśmy od samego wjazdu w Dolinę Dłubni to bardzo podmokły teren. W zasadzie już przy wyjeździe z Wolbromia oglądaliśmy bardzo mokre pola - i to nawet te leżące na spadkach. Strasznie tam mokro, to też wjeżdżając wgłąb Doliny często zaskakiwało nas solidne i okrutne błoto ;-) Część dało się przejechać rowerem (co odbiło się potem na jego wyglądzie), ale większość błotnych przeszkó trzeba było pokonywać z buta brodząc niejednokrotnie w tymże błocie lub bardzo grząskim terenie, który wciągał buty niczym bagno. Nierzadko też cioraliśmy siebie i sprzęt po krzakach, chaszczach czy pod zwalonym drzewem. Okazało się to w sumie dość męczące, bo niewielkie odcinki terenu kosztowały nas trochę czasu, ale warto było - takie wspomnienia i przygody pamięta się na długo :-) Dużo wrażeń!

Przydrożna ziemianka - a w niej dużo ziemniaków © lukas


Źródło Jordana - "niebieskie źródła" w Dolinie Dłubni © lukas


Źródło Jordana z innej perspektywy - ładnie tam © lukas


Stara szopa przy kościele w Wysocicach © lukas


Kościół w stylu romańskim - Wysocice © lukas


Okno na zachrystię - Wysocice © lukas


Kościół w stylu romańskim - Wysocice - Dolina Dłubni © lukas


Odrestaurowany pałacyk w Minodze - cały kompleks robi wrażenie © lukas


Ekipa w składzie: ja, Mariusz, Paweł - Dolina Dłubni © lukas


Po przygodach w terenie Doliny Dłubni wyjechaliśmy na asfalt. Zwiedziliśmy "Źródła Jordana" - podobne do "niebieskich źródeł" w okolicach Zalewu Sulejowskiego. Robi wrażenie.

Następnie jedziemy już większością asfaltem, ale trafiały się też odcinki ciekawym terenem. Po drodze zwiedzamy ciekawostki architektoniczne Doliny Dłubni. W pewnym momencie, dzięki dobrej widoczności, dało się zaobserwować któryś z Beskidów.

Docieramy do Skały i stamtąd Mariusz prowadzi nas do Doliny Sąspowskiej, aby na obiad dojechać sobie troszkę terenem i poczuć klimat Ojcowa.



Po obiedzie, okolice godziny 17:00, wracamy na parking do Wolbromia. Obieramy wersję asfaltową, bo chcemy zdążyć przed zmierzchem i zanim się solidnie ochłodzi. W drodze powrotnej Mariusz jednak mimo wszystko poprowadził nas nieco terenem, tak aby godnie pożegnać Dolinę Dłubni i zrobić sobie pamiątkową fotografię w pełnym składzie :-)

Dolina Dłubni jak najbardziej zasługuje na miano ciekawej i pięknej okolicy na rower!

Po ok. 15km drogi docieramy na wzgórza wolbromskie. Na jednym z nich mamy krótki postój na podziwianie panoramy wieczornego Wolbomia. Po chwili zjeżdżamy w dół do miasta, aby zapakować rowery na dachy i wrócić do Częstochowy.

Gdzie jest krzyż? gdzie jest krzyż? - na wzgórzach Wolbromia ;-) © lukas


Wolbrom układa się do snu... a my wracamy do samochodów © lukas


Był to dzień pełny przygód, wrażeń i naprawdę pięknym widoków. Dolina Dłubni i jej charakterystyczne mostki na Dłubni, dzikość terenu oraz brak ludzi i hałasu sprawia, że można naprawdę miło i ciekawie spędzić tam sporo czasu. Teren miejscami jest dość wymagający - zarówno teren jak i asfalt, ze względu chociażby na wiele podjazdów. Ale to wszystko rekompensują piękne panoramy i klimat tego miejsca.

Sam Ojcowski Park Narodowy tego dnia potraktowaliśmy tylko jako przystanek na obiad i jakiś tam sobie cel pośredni - ale to miejsce również zasługuje na polecenie dla każdego rowerzysty - trzeba jednak pamiętać o zdecydowanie większym ruchu turystycznym, hałasie itd - a to nie każdemu odpowiada - Dolina Dłubni jest pod tym względem bezkonkurencyjna :-)

Wyprawa dość męcząca pomimo niewielkiego dystansu - jednak ilość przygód i wrażeń jak na jeden dzień rekompensuje wysiłek i ten wyjazd na długo zostanie w pamięci.

Dzięki chłopaki za świetny wypad!




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa mmyta
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]