Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lukas z miasteczka Częstochowa, Kraków. Mam przejechane 13153.55 kilometrów.
Jeżdżę z prędkością średnią 18.98 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lukas.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
łącznie: 77.42 km
w czasie: 03:40 h
średnio: 21.11 km/h
prędkość max: 61.00 km/h
na rowerze: Tormenta '09

Mirów i Bobolice - bez skutku

Sobota, 7 sierpnia 2010 · dodano: 08.08.2010 | Komentarze 3

Gdzieś po porannej kawie przyszła mi myśl - mam chcice na Mirów i Bobolice ;-)

Piszę szybkiego smsa do znajomych, którzy od dawna chcieli się ze mną gdzieś przejechać - ok, jest odzew. Zdecydowało się trzech kumpli.

O 15:00 zbiórka, wyjeżdżamy o 15:20. Już wtedy wiedziałem, że raczej to zbyt późna pora na taką wycieczkę, ale byłem optymistą.

Olsztyn - potem asfaltem do połowy Przymiłowic i stamtąd czerwonym szlakiem do Złotego Potoku. Tutaj na parkingu pod daszkiem czekamy aż przestanie padać deszcz. Niedaleko gdzieś od nas nieźle grzmotło, ale postanawiamy, że po deszczu jedziemy dalej. Szukamy na mapie drogi do Trzebniowa - gdzieś powinna być boczna uliczka - więc śmigamy. Dojechaliśmy aż do rynku w Złotym Potoku - i tam kierujemy się na Niegową. Mijamy Góry Gorzkowskie - piękne widoki. Na skrzyżowaniu się zatrzymuję i wyciągam mapę - widzę, że niezłe kółko nadrobiliśmy, bo nie zjechaliśmy tam gdzie powinniśmy. Trudno, przynajmniej ładne widoki były ;-) Koledzy mnie doganiają i wyjaśniam im gdzie jesteśmy. Na niebie pojawiają się kolejne, tym razem większe i ciemniejsze chmury. Ja jestem raczej za odwrotem, ale koledzy namawiają na dalszą jazdę w kierunku Niegowej - ok tak też robimy. Cioramy pod niezłą górkę ;-)

Na jej szczycie pojawia się zjawiskowy widok - pięknie pofalowane wzniesienia i doliny. Cudo! Widać także wieżę telewizyjną oraz... mega czarną i dużą chmurę z kierunku południowego. Jest na tyle groźna, że postanawiamy zawracać. W połowie drogi do Niegowej nasza wycieczka się kończy i wiemy, że nie dojedziemy do Mirowa. Trudno, ale i tym samym razem możemy chociaż podziwiać piękne walory Jury - jest pięknie.

Na górce rozwijam prędkość 61km/h - gdybym nie zwolnił na początku byłoby jeszcze więcej! Biskupice to pikuś ;-)

Wracamy sobie spokojnie do Złotego Potoku. Tutaj nad Amerykanem ryzykujemy i zostajemy na mały obiad. Chmury jak się okazało zostały przepędzone i nic nie padało.. ehh szkoda!

Wracamy do Częstochowy. Dopiero tutaj widzimy, że jednak coś z tym chmur zaczyna się kotłować - lekki deszczyk i gdzieś w oddali błyski - czyli jednak dobrze zrobiliśmy.

Mirów i Bobolice czekają.

ps. na fajnym zjeździe na czerwonym szlaku wybija mi na liczniku magiczne 2000km - bieda, ale dobre i tyle!




Komentarze
fludi
| 20:43 niedziela, 8 sierpnia 2010 | linkuj Jak następnym razem będziesz chciał uderzać na Mirów/Bobolice daj znać, chętnie się wybiorę. Co prawda w najbliższym czasie na Kraków uderzam, może chcesz dołączyć:>
lukas
| 18:17 niedziela, 8 sierpnia 2010 | linkuj Szkoda, szkoda - jeśli jednak nie pojechałem to musiałem mieć ku temu poważy powód ;-(

To nic - Mirów nie ucieknie! :-)

pozdrówka
PRZEMO2
| 11:59 niedziela, 8 sierpnia 2010 | linkuj szkoda że nie pojechałeś z nami a maju pogoda była super
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa amacz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]