Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lukas z miasteczka Częstochowa, Kraków. Mam przejechane 13153.55 kilometrów.
Jeżdżę z prędkością średnią 18.98 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl
button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lukas.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:610.69 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:32:45
Średnia prędkość:18.65 km/h
Maksymalna prędkość:67.90 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:55.52 km i 2h 58m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
łącznie: 92.62 km
w czasie: 05:05 h
średnio: 18.22 km/h
prędkość max: 45.60 km/h
na rowerze: Tormenta '09

Mirów i Bobolice - tym razem skutecznie!

Sobota, 4 września 2010 · dodano: 15.09.2010 | Komentarze 2

Zachęcony poprzednim niepowodzeniem postanowiłem zebrać ekipę na ponowny atak na zamki w Mirowie i Bobolicach - udało się, ekipa nawet dopisała :-) Szkoda, bo mogło być nas o kilka osób więcej, ale i tak grono było zacne.

Zbiórka o 10:00 pod Jagiellończykami. Stawili się: Mariusz, Paweł, Lamis, Marcin, Łukasz oraz moja skromna i troszeczkę spóźniona osoba :-P

Obraliśmy trasę przygotowaną przez Mariusza - świetna, bo dużo terenu. Od miejscowości Żarki jedziemy tzw. gościńcem mirowskim - czyli jak tłumaczył Mariusz - dawnym szlakiem królewskim - uh, trzeba było więc godnie znosić kamienne wyboje :-)

Na miejscu robimy sobie dłuższą przerwę na obiad. Po sytym posiłku wbijamy na zamek w Mirowie. Krótka sesja i cioramy pod zamek w Bobolicach. Strasznie rozkopany teren wokół niego - lepiej sobie zwiedzanie Bobolic zostawić na wiosnę.

Po krótkiej sesji fotograficznej zmierzamy w kierunku Częstochowy. Tym razem namawiamy Mariusza, aby kierował nas w miarę szybszą i asfaltową trasą, bo raz, że robiło się chłodniej, dwa, że wieczorem groził nam deszcz, a trzy, że Marcin z Łukaszem byli już dość wyciorani terenem ;-)

Świetną przygodę przeżyliśmy w okolicach Gorzkowa - wjeżdżając do tamtejszego wąwozu nie wiedzieliśmy, że wylądujemy w mokrej d*pie ;-) I to bardzo mokrej. Cała droga była pod wodą i to głęboką! Trzeba było włączyć swój instynkt przetrwania i przedzierać się przez krzaki tuż obok. Lamis niestety w jakiś sposób wyzbył się tego zmysłu co skończyło się zalanym butem - którego potem suszył, a ostatecznie wykombinował siatkę na stopę, aby nie ww. mu nie marzła :-))

Wjeżdżając na pierwszy lepszy asfalt ucałowałem go, bo to co przeżyliśmy w tym wąwozie to istna masakra - ale lubię od czasu do czasu pociorać się po błocie jak dziecko i potem móc się z czego śmiać :-)

Do domu wróciłem suchy, a Mariusz z Pawłem niestety załapali się na pierwszy opad zapowiadanego na wieczór deszczu.

Fajna wycieczka, zamki zdobyte, śmiechu było co niemiara - świetnie spędzony dzień - dzięki chłopaki!!!

Cała ekipa przed ruinami w Mirowie © lukas


Ruiny zamku w Mirowie © lukas


Odbudowany zamek w Bobolicach © lukas


Paweł i Mariusz uśmiechnięci, bo już najedzeni © lukas


Marcin i jego buła © lukas


Lamis popisuje się sztuczkami, tutaj np. wymianą dętki © lukas


Niezbędnik Pawła-rowerzysty :-) © lukas


Leśna dróżka w gorzkowskim lesie - ok. 40cm głebokości © lukas